wtorek, 8 grudnia 2015

Co zrobić, aby choinka w doniczce przeżyła święta.

                   Kupowanie świerków w donicy na choinki staje się coraz bardziej popularne, zwłaszcza tam gdzie jest możliwość wysadzenia drzewka do ogrodu. Jest to bardzo przyjazny środowisku pomysł na choinkę, którego chyba szerzej nie trzeba uzasadniać. Niestety duża część, w mojej ocenie około 50%, tych drzewek po spełnieniu swej zaszczytnej świątecznej funkcji, zamiera i nadaję na śmietnik  lub na opał. Co zrobić aby nasza choinka cieszyła oczy przez następne lata już w ogrodzie ?
                  Oto 5 zasad postępowania, których zastosowanie przedłuży życie naszej choinki:
  1.  Do domu wstawiamy drzewko jak najpóźniej z dala od kaloryferów i rygorystycznie przestrzegamy podlewania ( kilka razy dziennie).
  2. Po świętach wynosimy drzewko z domu jak najwcześniej.
  3. Jeśli na zewnątrz jest temperatura ujemna, nie wystawiamy drzewka na zewnątrz ( szok termiczny!), ale przetrzymujemy je w chłodnym pomieszczeniu przez co najmniej tydzień( temp. 0-10 stopni, garaż, klatka schodowa itp.)
  4. Po okresie aklimatyzacji, wystawiamy świerk na zewnątrz w takim miejscu, aby był naturalnie nawadniany przez śnieg lub deszcz. Jeśli opadów brak lub drzewko stoi pod dachem, podlewamy zimną wodą co dwa tygodnie.
  5. Jeśli po świętach jest temperatura dodatnia, a ziemia nie jest zmrożona,  wysadzamy drzewko od razu do ziemi.
                    Ważnym czynnikiem mającym znaczenie w  planach związanych z zagospodarowaniem naszej choinki, ma zakup odpowiedniej jakości drzewka. Najczęściej świerki w donicach oferowane w sprzedaży, są wykopywane jesienią, a nawet bezpośrednio przed sprzedażą. Nie jest to czynnik dyskwalifikujący je, po warunkiem, że wizualnie drzewko wygląda zdrowo. Musimy sobie zdać sprawę, że im mniejsze drzewko, tym szanse jego przeżycia są większe.
                    Bardzoważną rzeczą jest również wielkość bryły korzeniowej i zabezpieczenie jej jutą, przed wsadzeniem do doniczki. Dzięki temu, przy wysadzaniu do gruntu ziemia nie obsypie się z korzenia. I jeszcze jedno. Przed zakupem, upewnijmy się że drzewko jest z korzeniem. Niestety trafiają się nieuczciwi sprzedawcy, którzy  ciętego świerka wstawiają w donicę i oferują je jako rosnący świerk  w donicy.

sobota, 14 listopada 2015

Sadzenie drzew owocowych jesienią czy wiosną?



         To jedno z częściej pojawiających się pytań klientów zainteresowanych kupnem drzewek owocowych. Często od sprzedającego, na tak postawione pytanie usłyszymy, że właśnie teraz ( obojętnie czy to jest jesień czy wiosna) . Nie jest to uczciwe podejście, ale skuteczne. Sprzedający zarobił, kupujący jest zadowolony że wybrał dobra porę sadzenia. No więc kiedy sadzić jesienią czy latem? Bazując na praktyce i wiedzy nabytej z różnych źródeł postaram się to wyjaśnić.
            Generalnie można przyjąć, że sadzenie jesienne jest lepsze ponieważ temperatury są niższe, gleba wilgotna, a to sprzyja ukorzenieniu się drzewka. Dzięki temu wiosną  "wystartuje" lepiej i szybciej w okres wzrostu. Ta zasada sprawdza się niestety tylko w cieplejszych regionach naszego kraju, gdzie zimy są łagodniejsze. W regionach wschodnich powinniśmy jesienią sadzić jedynie drzewka bardziej odporne na niskie temperatury jak: jabłonie, śliwy, grusze i ewentualnie czereśnie. Pozostałe gatunki t. brzoskwinie, nektaryny, morele lepiej posadzić wczesną wiosną silnie skracając do minimum pędy. 
            Niezależnie od pory sadzenia, bardzo ważna jest jakość drzewek oraz stan w jakim one się znajdują   w momencie zakupu. Najgorszym rozwiązanie jest zakup na rynku, bazarze od handlujących tam osób, które wożą nieraz  cały tydzień drzewka w busie z odkrytym korzeniem, skrapiając je od czasu do czasu wodą. Możemy być pewni, że stan tak traktowanych korzeni jest bardzo kiepski i nie wróży nam powodzenia w uprawie. Najpewniej jest kupować drzewka owocowe w punktach , gdzie są one przechowywane stale w dołowniku, a korzeń w momencie zakupu jest wilgotny. W dużych centrach ogrodniczych i marketach możemy natrafić na drzewka tzw. balotowane. Nie jest to również pewny materiał, ponieważ takie drzewko odbywa długą drogę zanim trafi do sprzedaży. Transport, pakowanie to wszystko trwa określony czas, a korzeń niejednokrotnie ulega w tym czasie przesuszeniu. Często również jest silnie przycięty ( musi przecież zmieścić się do balociku). W takich punktach najpewniejsze są drzewka oferowane w donicach. 
             Na koniec jeszcze jeden dylemat dla tych którzy przywiązują wagę do sadzenia drzewka w określonym kierunku świata ( podobno ma lepiej rosnąć). Otóż przyczyna sadzenia względem określonej strony świata jest bardzo prozaiczna. Nie chodzi tu o jakieś działanie sił nadprzyrodzonych , ale o zabezpieczenie drzewka przed wyłamaniem. Zasada jest taka, że sadzimy miejscem szczepienia ( zgrubieniem na pniu) w kierunku, z którego wieją najsilniejsze wiatry. 
                Powodzenia w uprawie!

niedziela, 22 marca 2015

Mity i fakty o nawozach ogrodniczych.

                  Od kilku lat używam w mojej szkółce krzewów nawozów pewnej firmy . Ponieważ spora część klientów przy zakupie krzewów pyta o nawożenie, doszedłem do wniosku, że warto je sprzedawać dla klientów mojej szkółki. Przy analizie kosztów zakupu i wyborze ceny sprzedaży, zacząłem się zastanawiać, dlaczego te moje nawozy są droższe niż inne? Np nawóz granulowany do iglaków 3 kg u mnie musi kosztować co najmniej 20 zł, a podobny nawóz innej firmy  można nabyć za niespełna 13 zł. Jaki nawóz klient wybierze ? Oczywiście ten za 13 zł. Dlaczego jest taka różnica w cenie ? Wyjaśniam. Nawóz "tańszy" zawiera po prostu mniej" nawozu w nawozie'' tj. czystego składnika na kilogram nawozu. Skoro jeden i drugi nawóz ważą 3kg oznacza to, że ten porównywalny ( tańszy) zawiera po prostu wypełniacze, nie mające wpływu na rozwój roślin. 
              Dalsze porównywanie kolejnych produktów potwierdziło moje spostrzeżenia. Jest to po prostu chwyt marketingowy, bazujący na niewiedzy kupujących. Tak więc ten " tani " nawóz nie jest taki tani, bo w ostatecznym rozrachunku, albo nasze rośliny są niedożywione, albo musimy go kupić po prostu więcej. Takie chwyty stosują najczęściej firmy specjalizujące się w produkcji nawozów hobbistycznych zaopatrujące w szczególności markety i duże centra ogrodnicze.
               Inną sztuczką producentów "marketowych" nawozów jest nazywanie produktu: nawóz do róż, do pelargonii, surfinii, borówki , jagody kamczackiej itd. Wszystko po to, aby klient kupował dużo różnych nawozów i to w małych  opakowaniach, w których nawozy, relatywnie są najdroższe.W większości przypadków, są to te same nawozy różniące się tylko nazwą. Zasadniczo szkółkarze  używają dwóch lub trzech podstawowych rodzajów nawozów tj. do roślin iglastych, liściastych i kwasolubnych, a patrząc na półki sklepowe dochodzimy do wniosku, że do naszego ogródka  powinniśmy kupić co najmniej dziesięć lub więcej rodzajów nawozów. Nie dajmy się zwariować.
         Polecam wszystkim kupującym zwracanie uwagi na zawartość procentową składników w szczególności NPK oraz wybieranie firm produkujących nawozy również dla rolników i szkółkarzy. Tylko poważne firmy z własnymi laboratoriami zapewniają dobrą jakość nawozów i nie wstydzą się podawania składu swoich produktów.